piątek, 23 marca 2018

Opinie

Lubię czytać opinie, które przysyłacie do mnie po skończonej sesji.
Lubię czytać, bo to dodaje wiary i pewności, że to co robię ma sens, że to co robię podnosi na duchu, że to co robię daje Wam siłę.
To taka wartość dodana dla mnie, do wykonanej pracy.
Oczywiście jak widzę, że z zaproponowanych przeze mnie zdjęć, wybieracie więcej niż początkowo zamierzaliście, to też jest informacja że zdjęcia się podobały. Przeczytanie jednak kilku słów o Waszych odczuciach, przeżyciach, towarzyszących emocjach, to dla mnie jak jedzenie portugalskiej babeczki z budyniem.... rozkosz dla podniebienia, ta babeczka... rozkosz dla serca i duszy te opinie.

Zostawiam tu, ostatnią opinię, którą otrzymałam na maila. Dzielę się nią z Wami. Ale mam też takie specjalne miejsce na swojej stronie www: REFERENCJE i w tym miejscu, też opinię zostawię.

Jeśli chcielibyście napisać do mnie kilka słów ... piszcie, to dla mnie ogromne Święto.
Dziękuję.

"Podczas indywidualnej sesji biznesowej Asia potrafi stworzyć atmosferę pełną wzajemnego zaufania, dzięki czemu łatwiej jest się rozluźnić przed obiektywem. Doskonale sprawdza się także jako fotograf podczas obsługi eventów, ponieważ ma świetne oko do detali. Potrafi uchwycić atmosferę fotografowanych wydarzeń, co sprawia, że zdjęcia są żywe i pozwalają przeżywać na nowo, raz jeszcze to, co już się wydarzyło. Asia jest profesjonalistką w pełnym tego słowa znaczeniu. A przy tym pozostaje osobą otwartą i niezwykle ciepłą. Rozumie oczekiwania klienta i potrafi wyjść im naprzeciw. Nie wyobrażam sobie innego fotografa, obsługującego organizowane przeze mnie wydarzenia."


piątek, 16 marca 2018

Miłość i Zaufanie

Budowanie związku po 40stke to droga przez mękę.

Kiedy masz 20 lat i Twój chłopak ma 20 lat, świat wydaje się być Wasz. Bierzecie ślub. Wyprowadzacie się z domu. Zaczynacie swoją pierwszą pracę. Zaciągacie kredyt na pierwsze małe mieszkanie. I macie marzenia gdzie postawicie kanapę i co podacie na pierwszą proszoną kolację. A na balkonie w doniczkach zawisną kwiatki... tylko nie pelargonie, bo są takie zwykłe. A Wy chcecie niezwykłości, bo przecież sami macie taką niezwykłą miłość... niezwykłą historię... taką Waszą. I to wasze mieszkanko też ma być niezwykłe... to wyburzymy tę ścianę, a ten drugi pokój będzie kiedyś pokojem naszego dziecka...

A potem...

Czytasz smsy.... nie wierzysz własnym oczom.... świat już nie jest różowy, wiruje i robi się nagle ciemno... ciemno przed oczami ... co teraz? Nic co do tej pory było nie istnieje....

I próbujesz się pozbierać, ale przed sobą widzisz ciemność.... czarną dziurę... odchłań która Cię wciąga i nie możesz się z niej wydostać... i łzy, dlaczego te cholerne łzy wciąż płyną po policzkach... ile można mieć łez. I ten żołądek ściśnięty aż mdli.

"Kocham Was obie".... o fuck.... naprawdę?

Odbieram telefon... nieznany numer... "zostaw go, zostaw mojego faceta, on tak cierpi przez Ciebie, jest jak zbity pies".... o fuck... ja chyba śnię.

Zostawiłam. Nie walczyłam. Chce niech idzie. Ja pójdę w inną stronę. I poszłam budować swoją historię. Zaczęłam wszystko od nowa.

Kiedy mamy po 20 lat, zaczynamy wszystko z czystą kartką, bez historii, bierzemy kilka książek, trochę ciuchów i wyprowadzamy się od rodziców by zacząć własne dorosłe życie. Z nadzieją i optymizmem patrzymy w przyszłość. Mamy u boku chłopaka. Mamy pracę. Mamy plany. I czystą kartkę. Wszystko wydaje się takie proste....

Kiedy mamy po 40 lat, mamy bagaż doświadczeń... mamy dzieci z pierwszego albo z drugiego małżeństwa. Mamy zobowiązania z przeszłości. Mamy ex męża z którym ze względu na dzieci trzeba się dogadywać a On ma byłą żonę, z którą też stara się jakoś układać by nie nastawiała dzieci przeciwko.... I mamy doświadczenia, jesteśmy podejrzliwe i nieufne, chciałybyśmy by facet był oparciem... by odbierał telefon gdy do niego dzwonimy tylko po to by powiedzieć, że jest nam dziś gorzej... by znalazł dla nas czas, kiedy same tego czasu nie mamy za wiele...
Chciałybyśmy móc zaufać....
Ale mamy swoją historię i doświadczenie.... i to przeszkadza w budowaniu zaufania...
Ale czy dla się zaufać w 100% drugiemu człowiekowi...
Ale czy warto ufać by potem stwierdzić "o k...a, znowu to samo... znowu dowiaduję się, że ufać mogę tylko sobie"...

Wczoraj nie doszło do podpisania umowy na fotografowanie ślubu... byłyśmy umówione na telefon... wczoraj okazało się że ślubu nie będzie... bo jakiś facet bo jakaś kobieta bo ktoś trzeci... bo ktoś zaufał i ktoś nadszarpnął zaufania... bo można by powiedzieć "dobrze, że przed ślubem" ... gówno prawda, wcale niedobrze, bo nie ma znaczenia czy przed czy po... niedobrze, bo aby znów komuś zaufać trzeba wiele czasu i wiele cierpliwości i wiele dobrej woli... i nie ważne czy przed czy po ślubie, tylko formalności by się rozstać po ślubie są bardziej skomplikowane... ale boli tak samo i tak samo wiele emocjonalnie kosztuje...

Dużo siły... tego sobie i Wam życzę... przy piątku, z nadzieją na mimo wszystko ładny weekend.