niedziela, 22 marca 2020

Świat zwariował

Dzień zaczynam od medytacji, od wdzięczności za to co mam, bo przecież mam tak wiele...

mam przecudowne dzieci, które codziennie mimo nastoletniego wieku uśmiechają się do mnie i mówią "kocham Cię"

mam psa, który każdego poranka zbiega za mną do kuchni, z nadzieją że wyjdziemy na spacer jeszcze przed śniadaniem

mam gdzie mieszkać, mam zapas jedzenia, mam słońce za oknem, mam internet i telefon, moja mama jest zdrowa, w sumie wszyscy jesteśmy zdrowi, uśmiechamy się, cieszymy tym czasem razem...

Ta medytacja daje mi spokój, poczucie że najważniejsze jest tu i teraz, skupiam się na byciu w sobie, cieszeniu się promykami słońca, śpiewem ptaków na spacerze w lesie, muzyką z głośnika w domowym zaciszu, zapachem świeżo zaparzonej herbaty ziołowej bo kawa jakoś przestała mi smakować...

Wczoraj zrozumiałam, że to co obecnie dzieje się w mediach społecznościowych, bardzo mnie przytłacza. Nagle wszyscy na raz, postanowili się przerzucić na sprzedaż on line. Nagle wszyscy szukają sposobu na to by sprzedać cokolwiek by się utrzymać... Nagle jest zasyp propozycji - przyjdź do mnie, ja Cię nauczę jak sprzedawać przez internet. Dieta on line, Couching on line, porady kosmetyczne, ćwiczenia fitnes, kursy "jak robić lepsze zdjęcia"... i teksty "ojej, nie sprzedajesz jeszcze on line, ja to robię od dawna, obudziłeś się z ręką w nocniku, och ty głupi... ale nic straconego, kup mój kurs a ja Cię tego nauczę"...
Do shaftowania...

Przewijam w dół i w dół... i wciąż te same tematy... ZUS, Wirus, Duda... i sprzedawaj on line.

Nie zniknę z mediów społecznościowych... będę tam, bo to dla mnie jako fotografa sposób na to by o mnie nie zapomniano w tych czasach kiedy nikt nie pamięta o fotografach...
Nie zniknę, ale dla własnego zdrowa ograniczę do maksimum zaglądania na tablicę.

Dziś nie myślę, jak sprzedać komukolwiek cokolwiek...
Dziś nie myślę, o tym by kupić jedzenie na wynos, choć zewsząd też jestem do tego namawiana... bo przecież mam mnóstwo czasu na gotowanie z tych zapasów co je nagromadziłam w momencie kiedy ogólna panika zmusiła mnie do kupowania makaronu...
Dziś myślę, o tym, że nic nie dzieje się bez przyczyny... że wszystko ma swój sens... że zatrzymanie świata nie miało na celu by sprzedawać na potęgę przez internet a raczej po to by znaleźć inną drogę... byśmy stali się uważniejsi, bo świat daje nam znaki... że jak dziś zauważymy to co się dzieje w nas samych, znajdziemy drogę do obfitości która będzie jutro...

Bądźcie w sobie...
Bądźcie dla siebie dobrzy...
Bądźcie tu i teraz...

PS. Jestem też ogromnie wdzięczna, że Wszechświat zadbał o to bym miała dużo zdjęć do postprodukcji... inaczej zapewne musiałabym dużo więcej medytować by osiągnąć spokój duszy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz