środa, 17 maja 2017

Ploty, plotki, ploteczki

Czasami tematy na bloga rodzą się same...
Czasami pojawiają się od tak, podczas rozmowy telefonicznej...
Czasami znikają tak szybko jak się pojawiły i najlepiej mieć przy sobie zawsze coś do pisania, by je zanotować...
Czasami chodzą po głowie i nie dają spokoju...

Plotkujecie?
Czytacie plotki?
Lubicie posłuchać o tym co jedna koleżanka mówi o drugiej?
Czy wolicie słuchać o kimś dobre rzeczy czy te budzące sensacje i oburzenie?
Zastanawialiście się czasem co może zrobić plotka osobie o której mówicie źle, oczerniacie?
Zastanawialiście się, że nie wszyscy na plotki są odporni i nie wszyscy sobie z tym radzą? Że może to być przepłacone depresją, spadkiem formy, załamaniem... a może doprowadzić do targnięcia się na życie. Zastanawialiście się nad tym, że plotka może komuś życie zrujnować?

Od jakiegoś czasu plotki na mój temat wciąż do mnie docierają...
I nie, nie będę ich tu dementować... nie będę pisała o czym się dowiaduję na swój temat.... bo Ci którzy plotkują nadal będą to robić bez zastanowienia... a Ci którzy mnie znają, śmieją się z tego tak samo jak ja.

Mam ogromny dystans do świata... dystans do siebie... tylko oczy mi się czasami coraz szerzej otwierają jak można zmyślać ...


Śmiech to zdrowie, a że jak każdy cenię sobie zdrowie bardzo, plotkujcie ile wlezie, dożyję w zdrowiu setki!

Jest też takie powiedzenie:
"nie ważne jak mówią, ważne że mówią"

Dziękuję tym, którzy zamiast puszczać plotkę dalej, dzwonią do mnie by sprawdzić, czy mam się dobrze :)


piątek, 21 kwietnia 2017

Uważność

Wczoraj po raz kolejny usłyszałam, że sesja u mnie to swego rodzaju terapia.
Usłyszałam "Ty nie jesteś fotografem, Ty jesteś psychologiem"

Pół roku temu usłyszałam to też od Moniki...
Dzięki niej powstał ten blog...
Dzięki niej pomyślałam, może coś w tym jest że moje zdjęcia leczą dusze i kompleksy...

Monika... ciepła, spokojna, szczera, z pozytywną energią ... powiedziała, robię kurs Mindfulness musisz być. Monika jest nauczycielem Mindfulness i prowadzi kursy z uważności. Monika

Z pewną nieśmiałością i pewnym powątpiewaniem zjawiłam się na pierwszych zajęciach. Grupa ośmioosobowa i Monika, prowadząca zajęcia... Siadamy na poduszkach do medytacji... każdy się przedstawia i mówi coś o sobie. Tak, w sumie to typowe na wszystkich spotkaniach warsztatowych z mało ilością osób.

A potem minuta ciszy... jak wyciszyć myśli... A...... nie wyciszać?
Po pierwszym spotkaniu wychodziłam pełna ciekawości i dozą niepewności o co w tym chodzi...

Ze spotkania na spotkanie było coraz lepiej... grupa obcych sobie ludzi przestała być sobie obcymi... wsparcie od Moniki, materiały, filmy i nagrana medytacje ... uważność...

I po 6 spotkaniach 2,5 godzinnych nastąpił przełom... spotkaliśmy się na cały dzień, dzień w ciszy ... i medytowaliśmy, słuchaliśmy siebie, uważnie chodziliśmy, uważnie słuchaliśmy, uważnie jedliśmy... skupienie na sobie...

Kurs się skończył, dostałam certyfikat...
Ale nie skończyła się moja fascynacja Mindfulness ... dopiero się rozpoczyna... Codziennie poświęcam chwilę czasu na to by medytować... czasem dłużej czasem krócej...

Jem uważniej... wiecie ile smaków można wyczuć w spożywanym posiłku, jeśli skupimy się na tym co jemy i jak to smakuje? Wiecie jaki fascynujący jest smak rodzynki kiedy się ją je 15 minut?

Z dziećmi przebywam uważniej... nie sprzątam, nie gotuję, nie rozmawiam przez telefon, nie piszę smsów... jestem z nimi na 100%... jaki jest efekt - oni też chcą medytować, więcej się ze sobą komunikują a mniej walczą.... znikają na kilka godzin i się bawią... a jak chcą być ze mną, daję im siebie w 100%...

Wszystko co robię staram się robić uważniej...

Jak to się przekłada na moją pracę z aparatem... nie jestem tylko naciskaczem spustu migawki, nie ustawiam moich "modelek" przed obiektywem... podczas sesji, na których chcę wydobyć piękno i kobiecość, patrzę na kobietę i widzę, jej naturalne ruchy, jej naturalne spojrzenie, zagaduję, słucham i łapię momenty... Tak było wcześniej, tak jest teraz... wiem że będzie jeszcze lepiej...

Sesje rodzinne to żywioł, ale i tu nie ma miejsca na sztywne usadzanie... jeśli nawet zdjęcia są pozowane to zawsze ja jestem tylko od poprawiania i obserwowania, a nie od ustawiania pod linijkę...

Taka jest moja fotografia... uważna...

Co wyniosłam z tego kursu...? To, jak sobie radzić ze stresem, jak przestać martwić się na przyszłość, jak żyć tu i teraz, jak cieszyć się z drobnostek...

Jeśli uważacie, że Wasze życie jest w biegu, że nie pamiętacie czy zamknęliście drzwi od domu, jeśli rozdrabniacie się na rzeczy, na które nie macie wpływu... jeśli czujecie, że nie radzicie sobie z trudnymi emocjami, z trudnymi relacjami... to z całego serducha polecam Wam Monikę i jej kursy... ja wiem, że jeszcze nie raz do niej trafię na zajęcia bo mnie zafascynowało życie w innym wymiarze... może spotkamy się kiedyś na wspólnej praktyce u Moniki...

Najbliższy kurs Moniki zaczyna się za chwilę, zapisujcie się:
Kurs Uważności

Wspólna praktyka uważności:
Praktykowanie uważności

I co to jest Mindfulness:
Mindfulness




piątek, 10 marca 2017

Wybór fotografa

Kiedy szukam sukienki.... no dobrze, nie jestem sukienkowa i nie szukam właściwie....

Kiedy więc szukam fajnej bluzki do spodni, wiem w jakich sklepach ją znajdę bo wiem jaki sklep jaki styl ciuchów posiada w swojej ofercie. Nie wchodzę tam, gdzie styl nie jest mój, ceny nie są moje, obsługa mi się nie podoba...

Kiedy szukam butów robię tak samo...i nie wchodzę do sklepu i nie mówię "ok, mam trochę inny gust niż buty które sprzedajecie, zrobicie mi buty w moim guście?"

Tak jest ze wszystkim - z kwiaciarnią, restauracją, klubem muzycznym, teatrem...

Kiedy wybieracie fotografa, przeglądacie jego portfolio, patrzycie na jego styl fotografowania i jego styl obrabiania zdjęć... Oceniacie, czy to jest także Wasz styl, czy chcielibyście takie właśnie zdjęcia i czy tak chcecie się na zdjęciach zobaczyć...

Proszę Was... patrzcie i kierujcie się nie tylko świetną okazją, promocyjną ceną, konkursem... kierujcie się przede wszystkim tym, czy zdjęcia Wam się podobają, czy podoba Wam się klimat który jest na zdjęciach pokazany, czy to jest Wasza estetyka... jeśli nie, proszę nie bierzcie udziału w konkursach, nie korzystajcie ze świetnych okazji i promocyjnych cen... nie róbcie sobie zawodu i ogromnej przykrości fotografowi... który zrobił wszystko, by dać z siebie maksa... by wydobyć z Was to co zwykle wydobywa na zdjęciach...

Kiedy pójdziecie do sklepu gdzie wiszą bluzki nie w Waszym stylu, kupicie ją, powiesicie w szafie na wieszaku, nigdy nie założycie, będziecie rozczarowani...

Kiedy skorzystacie z usług fotografa, który nie fotografuje w Waszym stylu to rozczarowanie również będzie...





Pięknego weekendu! I dużo uśmiechu i jak najmniej rozczarowań dla Wszystkich.

środa, 1 marca 2017

Urodziny samotnej matki

Pierwsza myśl w drodze do domu po odwiezieniu dzieci do szkoły "kupię sobie kwiaty, w końcu to moje urodziny, przecież kwiaty na urodziny muszą być".
Od dawna przyzwyczajona do tego, że jak chce prezent muszę go sobie sama kupić w sumie nie widziałam w tym nic dziwnego.
Zadzwoniła koleżanka... złożyła życzenia, życzyła wiele kwiatów pod drzwiami... taaaak, jak sobie sama kupię to będą.... i rzucę je pod drzwi... o rany!


Spotkanie biznesowe o 10:00, Magda wpada z bukietem kwiatów "bo wiesz, rzuciłam okiem na fejsa i szybko podjechałam do kwiaciarni po drodze"... boski fejs, on pamieta.

Spotkanie niebiznesowe wieczorem, randka... może randka... i przecudowne tulipany "bo przecież, tak bardzo pragniesz wiosny, to Ci ją wręczam"....

I dziwne pytanie następnego dnia rano od koleżanki .... "i jak kwiaty? były kwiaty? były pod drzwiami?"... w sumie nie wiem, randka mi się przeciągnęła i nie wiem czy pod drzwiami były kwiaty... ale mam ich już sporo w wazonach.

Bo pod drzwiami miały być kwiaty od dziewczyn, ale kurier nie zastał mnie w domu, nie ma kwiatów, nie ma kuriera... gdzie są kwiaty z bilecikiem "kochamy Cię"... miała być niespodzianka a nastąpiło detektywistyczne poszukiwanie "co się stało z bukietem bardzo kolorowym".... bo adresu też nie znały ...

Znalazły się... cudowna sąsiadka, ta spod czwórki, wręczyła mi je zanim jeszcze zdążyłam przekręcić klucz w drzwiach...

Dziękuję Wam Blondynki moje najpiękniejsze za cudowne kwiaty, za pamięć, za chęć, za zaangażowanie i za to że mnie kochacie!

PS. Samotne matki nie siedzą same w domu wieczorami we własne urodziny .... szczególnie jeśli dzieci tę noc spędzają z tatą!





środa, 8 lutego 2017

Wystawa Fotograficzna

Dzisiejsza rozmowa z innym fotografem...
"też miałem kiedyś swoją wystawę fotograficzną, ale nic za tym nie szło... nie miałem więcej zleceń, a zorganizowanie wystawy kosztuje i nikt nie chciał pokryć jej kosztu... i nie widzę sensu robienia takich wystaw"

Czy moja wystawa jest po to bym zdobyła więcej klientów?
Czy muszę zapłacić za zorganizowanie wystawy gruba kasę, która nigdy się nie zwróci?
Czy wszystko co robię przeliczam na materialne zyski?

Jak sobie to układam w głowie, to odpowiedzi na te trzy pytania to trzy razy NIE.

Zadzwoniła do mnie Kasia i spytała: "chciałabym zorganizować Twoją wystawę w Naszej kawiarni, co Ty na to?"... Na spontanicznym wieczorze przy kawie porozmawiałyśmy o szczegółach... o tym jak to obie widzimy, dlaczego tak ... wciągnęłyśmy do Naszego pomysłu jeszcze jedną Kasię, współwłaścicielkę lokalnego labu, w którym wywołuję zdjęcia dla moich klientów...

Jest miejsce...
Są zdjęcia...
Są osoby którym się chce i które cieszy to co robią...

Bo Kasia uwielbia działać w swojej kawiarni i ma mnóstwo pomysłów i trzymam mocno kciuki, by wygrała przetarg w mieście na kolejne trzy lata na prowadzenie kawiarni w tym miejscu w którym jest ...

Bo Kasia prowadzi lab, ale też wie, że jak pójdziemy wywołać zdjęcia gdzie indziej to może być różnie z jakością i kolorami... więc "na pewno się dogadamy i będzie dobrze"

Bo ja... ja jak zobaczyłam moje zdjęcia w dużym formacie na ścianach, to zaniemówiłam i miałam łzy w oczach... bo moi cudowni klienci, bo uśmiechnięte buzie, bo ta radość że tak pięknie prezentują się na ścianach ... bo jakość zdjęć powala... bo idealnie oddane kolory... bo te emocje i miłość ...

Bo w wystawie nie chodzi o pieniądze, chodzi o to by robić to co się kocha i dzielić się tym z innymi, i otaczać się ludźmi, którzy czują tak samo. Jasne, że nie da się wszystkiego robić w życiu za satysfakcję... ale nie da się też wszystkiego przekładać na pieniądze.

Moja pierwsza w tym roku wystawa otwiera się już dziś, wernisażem o 18:00. Zapraszam!



sobota, 4 lutego 2017

Mapa Marzeń

Robiliście kiedyś swoją Mapę Marzeń?
Wiecie co to jest i z czym to się je?
Zastanawialiście się czy ją robić i czy to jest w ogóle dla Was, Was takich racjonalnych, poukładanych, twardo stąpających po ziemi?
Marzycie tak w ogóle? Oddajecie się rozmyślaniom pt. "jeśli miałbym wystarczająco dużo czasu to.... wreszcie czytałbym książki, tak jak w dzieciństwie" albo " gdybym miała wystarczającą ilość dochodów, to wymieniłabym zawartość swojej szafy i wymieniłabym swoje 5 par jeansów i 10 t-shirtów, na dwie piękne sukienki"?.... a może "chciałabym być w top 10 najlepszych specjalistów w swojej dziedzinie w całej Polsce, Europie a może na Świecie" ...

Ja marzę, od zawsze marzyłam, bo też taki marzycielski znak zodiaku mam... trochę nad ziemią...
Ale te marzenia, pozwalają mi pobujać w obłokach i trochę tych obłoków sprowadzić do mojego prywatnego świata... I czasami jakieś marzenie wypowiem głośno... wizualizuję je i sprowadzam do swojego życia... zadziwiające jest, że te zwizualizowane i sprowadzone na ziemię marzenia, po prostu się spełniają... czasami muszę uważać co mówię na głos, bo to jak samospełniająca się przepowiednia...

Nowy Rok natchnął mnie do wytyczenia sobie celów, zrobienia drogowskazu, oddaniu się marzeniom i zwizualizowania ich w postaci Mapy. Zawiśnie nad biurkiem, jak tylko zdobędę gumowe przylepce, wyglądem przypominające zużytą gumę do żucia. Jeszcze ją uzupełnię, bo marzeń mam sporo i wszystkie je chcę prędzej czy później zrealizować.

To moja druga Mapa Marzen jaką robiłam w życiu, druga robiona podczas grupowego spotkania, pierwsza robiona pod okiem psychologa i terapeuty. Było inspirująco, wesoło, pracowicie. Wyjątkowe miejsce, wyjątkowi ludzie, wyjątkowa energia. Jestem zajarana spełnianiem marzeń obecnie :) mam nową siłę i moc do działania.

Na mojej mapie znalazły się podróże te dalsze i bliższe, troszkę dóbr materialnych, ale też osiągnięcia zawodowe, relacje z dzieciakami, miłość i niebieskie oczy oraz biały, kuchenny stół...

Warto marzyć, bo marzenia się spełniają, szczególnie te wypowiedziane głośno.

Mapa Marzeń - wydarzenie

wyjątkowe miejsce, gdzie spotkałam wyjątkowe osoby... wrócę tam jeszcze na kolejne warsztaty... na razie umówiłam się na masaż ajurwedyjski Take a breake





 Jak tylko moja Mapa Marzeń zawiśnie na ścianie i zostanie dokończona, na pewno Wam ją pokażę.
A może sami zrobicie swoją Mapę i pochwalicie się nią?


piątek, 27 stycznia 2017

Dlaczego moje zdjęcia są takie jakie są

Wielokrotnie słyszę, że moje zdjęcia są wyjątkowe.
Ktoś mi powiedział, że mam wyjątkową umiejętność obserwacji... patrzenia i widzenia tego czego nie widzą inni, że nie jestem tylko fotografem ale również powiernikiem sekretów, myśli, tajemnic.... Słucham o rzeczach trudnych, smutnych, o dramatach, o rozterkach...
Wiem ile kosztuje przyjście do mnie, pokonanie oporów i zahamowań, zmierzenie się z własnymi słabościami, kompleksami...
Czytam maile, w których dziewczyny piszą o tym jak bardzo się boją tej sesji... że chcą ale bardzo się boją... Czasami ten lęk przełamywany jest przez miesiąc, pół roku, rok...
Czytam wiadomości "od dawna obserwuję pani profil na FB..." "od dawna podziwiam Pani zdjęcia"... "chciałabym mieć takie ale uważam, że źle wychodzę na zdjęciach, chciałabym się przekonać że przed Pani obiektywem będzie inaczej..."

Dowiaduję się, że mężowie, narzeczeni, chłopcy swoich dziewczyn, mówią: "dlatego chciałem byś zrobiła sobie właśnie tam zdjęcia, bo dla mnie tak wyglądasz, jesteś piękna choć tego nie widzisz... ja Cię właśnie tak widzę"...

Jak to się dzieje, że czytam i słyszę takie słowa?
Jak to się dzieje, że moje zdjęcia mają "to coś" co zachwyca i chciałoby się tak też siebie zobaczyć...?

Może dlatego, że potrafię słuchać.... i słucham.... i łzy w moich oczach też stają...
Może dlatego, że nie mogę przestać zachwycać się kobiecymi oczami....
Może dlatego, że potrafię wzbudzić zaufanie...
Może dlatego, że sama mam historię własną, nadającą się na opisanie w książce... pełną łez, uśmiechu, załamań i wzlotów... historię tak podobną do tych które słyszę na każdej sesji...
Może...

Ale nic nas nie złamie...
Ze wszystkim sobie damy radę...
Z tymi łzami w poduszkę wypłakanymi wieczorem kiedy dzieci już śpią...
Z tymi wymuszonymi uśmiechami i odpowiedziami na pytania koleżanek... "tak, u mnie wszystko dobrze"
Z tymi dniami, kiedy nie chce się wstać....

I wówczas przydają się te zdjęcia zrobione na sesji zdjęciowej...
To one, kiedy na nie patrzymy rano mówią do nas "dasz radę, masz tyle wdzięku, jesteś piękna, kto jak nie Ty"

Do góry głowy dziewczyny!
Jeśli macie chwilę słabości i chciałybyście by ktoś Wam pokazał jakie piękne jesteście... mój telefon i adres mailowy jest na stronie www.joannapawlikowska.pl

Ja dziś też potrzebuję tego by ktoś mi powiedział "Jesteś piękna, silna, wyjątkowa. Dasz radę!"
Zaraz wyślę moje zdjęcie z sesji kobiecej do wywołania i zawiśnie w salonie.... niech mnie unosi każdego dnia!