wtorek, 27 lutego 2018

Sesje kobiece



To moja ukochana część fotografii..
Dlaczego?
Może dlatego, że sama jestem kobietą?
Może dlatego, że wiem że każda kobieta powinna choć raz w życiu zrobić sobie sesję zdjęciową.
Może dlatego, że wiem ile taka sesja wnosi do naszego życia, ile zmienia, jak bardzo zmienia postrzeganie nas przez nas same.

Kiedy otrzymuję wiadomość:

Mam na imię (.... imię zachowam dla siebie...). Moje życie to pasmo kłód rzucanych pod nogi, które staram się z całych sił przerabiać na stopnie do schodów, które mają mnie zaprowadzić wyżej. Często tych sił brakuje, ostatnio jeszcze częściej. Każda kłoda sygnowana była sesją zdjęciową, po której wszystko się rozpadło w pył... Jakby aparat zamrażał w moimi życiu szczęśliwe chwile.
W telegraficznym skrócie...
W 2003 roku wyszłam za mąż. W 2007 roku urodził się synek. W 2008 namówiłam męża byśmy zafundowali sobie rodzinną sesję zdjęciową. W 2009 roku mąż wyrzucił nas z domu... W zastępstwie przypełzła pierwsza choroba autoimmunologiczna... W 2012 roku poznałam kogoś wyjątkowego, pokochałam go ja i mój synek. W 2014 spontanicznie zgodziliśmy się na wspólną sesję w Łazienkach. Pół roku później zostawił nas a o swojej decyzji poinformował mnie mailem... Żeby tradycji stała się zadość lekarze wykryli kolejną chorobę autoimmunologiczną... 1,5 roku temu mój były mąż założył synowi dwie sprawy w sądzie o anulowanie alimentów i naprzemienne kontakty. Efekt stresu towarzyszącego mi od 18 miesięcy: zmiana w lewej piersi... Na tą okoliczność sesji nie było 😉.
Teraz myślę, że tamte sesje były moim zaklinaniem rzeczywistości, by uśmiechnięte dni trwały, zaklęte na papierze, by oszukiwały dobijające się fakty, że jest źle. Dziś nie mam już środków na taką sesję, nie mam też potrzeby zatrzymywania szczęścia w kadrze, sił brakuje ... Ale czytając Pani propozycję pomyślałam, że może to właśnie dla mnie ją Pani przygotowała, by odczarować moje spojrzenie na zdjęcia, że chwile na nich uwiecznione mogą być początkiem czegoś szczęśliwego a nie końcem.
"


Taką wiadomość otrzymałam, kiedy poprosiłam o Wasze historie rok temu...

Takich historii, mniej lub bardziej bolesnych, otrzymuję od Was bardzo wiele...

Takich historii słucham podczas sesji...

A później? Później jest taka wiadomość: 

"Od sesji dużo się u mnie dzieje pozytywnych rzeczy. To był kolejny kamień milowy. Może dlatego, że sama sobie tak powiedziałam...
... dzięki Tobie wymazałam z umysłu kreowany przez mnie swój obraz a z uporem wgrywam Twój.
To działa i dziękuję Ci za to.
....  pomyśl ile osób chciałoby Cię za to co robisz i za to, że jesteś przytulić.
Utulam Cie z całej mocy jesteś moją wróżką zębuszką i zawsze będziesz miała stałe miejsce w moim sercu"




Dziękuję
Dziękuję że jesteście

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz