piątek, 27 stycznia 2017

Dlaczego moje zdjęcia są takie jakie są

Wielokrotnie słyszę, że moje zdjęcia są wyjątkowe.
Ktoś mi powiedział, że mam wyjątkową umiejętność obserwacji... patrzenia i widzenia tego czego nie widzą inni, że nie jestem tylko fotografem ale również powiernikiem sekretów, myśli, tajemnic.... Słucham o rzeczach trudnych, smutnych, o dramatach, o rozterkach...
Wiem ile kosztuje przyjście do mnie, pokonanie oporów i zahamowań, zmierzenie się z własnymi słabościami, kompleksami...
Czytam maile, w których dziewczyny piszą o tym jak bardzo się boją tej sesji... że chcą ale bardzo się boją... Czasami ten lęk przełamywany jest przez miesiąc, pół roku, rok...
Czytam wiadomości "od dawna obserwuję pani profil na FB..." "od dawna podziwiam Pani zdjęcia"... "chciałabym mieć takie ale uważam, że źle wychodzę na zdjęciach, chciałabym się przekonać że przed Pani obiektywem będzie inaczej..."

Dowiaduję się, że mężowie, narzeczeni, chłopcy swoich dziewczyn, mówią: "dlatego chciałem byś zrobiła sobie właśnie tam zdjęcia, bo dla mnie tak wyglądasz, jesteś piękna choć tego nie widzisz... ja Cię właśnie tak widzę"...

Jak to się dzieje, że czytam i słyszę takie słowa?
Jak to się dzieje, że moje zdjęcia mają "to coś" co zachwyca i chciałoby się tak też siebie zobaczyć...?

Może dlatego, że potrafię słuchać.... i słucham.... i łzy w moich oczach też stają...
Może dlatego, że nie mogę przestać zachwycać się kobiecymi oczami....
Może dlatego, że potrafię wzbudzić zaufanie...
Może dlatego, że sama mam historię własną, nadającą się na opisanie w książce... pełną łez, uśmiechu, załamań i wzlotów... historię tak podobną do tych które słyszę na każdej sesji...
Może...

Ale nic nas nie złamie...
Ze wszystkim sobie damy radę...
Z tymi łzami w poduszkę wypłakanymi wieczorem kiedy dzieci już śpią...
Z tymi wymuszonymi uśmiechami i odpowiedziami na pytania koleżanek... "tak, u mnie wszystko dobrze"
Z tymi dniami, kiedy nie chce się wstać....

I wówczas przydają się te zdjęcia zrobione na sesji zdjęciowej...
To one, kiedy na nie patrzymy rano mówią do nas "dasz radę, masz tyle wdzięku, jesteś piękna, kto jak nie Ty"

Do góry głowy dziewczyny!
Jeśli macie chwilę słabości i chciałybyście by ktoś Wam pokazał jakie piękne jesteście... mój telefon i adres mailowy jest na stronie www.joannapawlikowska.pl

Ja dziś też potrzebuję tego by ktoś mi powiedział "Jesteś piękna, silna, wyjątkowa. Dasz radę!"
Zaraz wyślę moje zdjęcie z sesji kobiecej do wywołania i zawiśnie w salonie.... niech mnie unosi każdego dnia!



piątek, 30 grudnia 2016

Nowe i Stare, czyli Sylwester!

Sylwester i Nowy Rok ... koniec i początek...
Sylwester 2016 - wtedy zrozumiałam, że od teraz fotografia musi utrzymać mnie i moje dzieci... że już nie będzie tylko uzupełnieniem domowego budżetu a będzie jego źródłem utrzymania. Wtedy pomyślałam "dam radę". Nie mam wyjścia... Ja nie mam wyjścia, moja pasja nie ma wyjścia, mój aparat nie ma wyjścia... moje dzieci nie mają wyjścia...  po prostu damy radę.
Czasami nie spałam całe noce...
Czasami nie spałam kilka nocy pod rząd...
Wracając z jednego z nocnych zleceń zasnęłam za kierownicą i zatrzymałam się na zderzaku innego kierowcy... wówczas postanowiłam, trochę więcej spać. Ale to było tylko takie postanowienie, które działało na kilka tygodni... po prostu za dużo sobie wzięłam na głowę.

Nowe postanowienie na Nowy Rok 2017? Więcej snu? Tak.... ale o to by mnie przypilnowano poprosiłam kogoś, kto mnie poprosił bym o siebie dbała... dla niego. No więc się postaram Panie XY. Będę na siebie uważała bardziej.

Rok 2016 to przełom w moim życiu prywatnym... to rozstanie, to formalny rozwód, to przeprowadzka, to złamane serce, to nadzieja która została zawiedziona, to wspomnienia pierwszej miłości, które wróciły i strasznie namieszały... to myślenie w kategorii samotnej matki... to pierwsze samotne Święta... to umiejętność radzenia sobie z emocjami dzieci, z własnymi emocjami... to miłość, którą odkryłam, do samej siebie... to nauka zaufania do innych... to próbowanie od nowa... to Pan XY, który zaczarował mnie uśmiechem i pogodą ducha... to strach przed zaufaniem, przed tym co nowe... to budowanie wszystkiego małymi kroczkami od nowa...

Rok 2016 to realizacja własnych fotograficznych wizji... to plenery na mazurach i warsztaty na suwalszczyźnie... to modelki zapraszane na całkiem spontaniczne sesje... to czerwona sukienka i fotografowanie w jeziorze.... to uczenie innych patrzenia przez obiektyw

Rok 2016 to moi cudowni klienci... to chyba przede wszystkim One... moje przepiękne kobiety, które odwiedzają mnie każdego tygodnia z nadzieją w oczach... z radością na buziach... ze smutnymi historiami i z romantycznymi opowieściami... to mężowie dający prezenty swoim żonom... to babcie robiące sesje zdjęciowe wnukom w tajemnicy przed rodzicami dzieci.... to moje cudowne przedszkolaki i wyjątkowe dyrektorki przedszkoli, które kiedy przychodzi odpowiedni moment dzwonią do mnie i pytają czy się zobaczymy i kiedy... to Pary Młode, które właśnie ode mnie chcą pamiątkę w postaci zdjęć... to zakochani, którzy w moim obiektywie chcą się przejrzeć... to przyszłe mamy i cudowne rodziny...

Rok 2016 to publikacje w prasie... to akcje charytatywne... to kalendarze wystawione na licytacje ... to sesje dla chorych dzieci

Długo myślałam co napisać... Zbierałam się do tego wpisu do początku grudnia. Wielokrotnie go pisałam i usuwałam. Nadal nie wiem, czy napisałam wszytko co chciałam i jak chciałam.

Dziękuję, że jesteście! Moi, wyjątkowi. Dziękuję Wam wszystkim i każdemu z osobna. I życzę Wam i sobie, by nowy 2017 rok był po prostu pod każdym względem zajebisty!


Przepraszam, że wybiórczo... ale nie jestem w stanie całego roku zamknąć w 25 okienkach... co może i dobrze... choć przykro że musiałam wybierać.

piątek, 25 listopada 2016

Listopad....

Jak czujecie Listopad?
Niby zwykły miesiąc... jedenasty w kalendarzu... już wszędzie wokoło "magia świąt"... dzieci piszą listy do mikołaja... w przedszkolach powstaje mnóstwo świątecznych sesji.... jest myśl, a może w prezencie w tym roku podaruję komuś sesję zdjęciową...
Niby zwykły a niezwykły...
Niby miesiąc oczekiwania na święta... na zapach pierników i choinki...

A u mnie?
Listopad mnie przygniótł i podeptał....
Sprawił, że szarość zza okna wtargnęła do mojego serca i się rozgościła na dobre...
Krople na szybach.... i łzy na policzkach.... łzy bez powodu, łzy z szarości.... czarna dziura....

Może to ilość pracy....
Może to telefony ponaglające od klientów....
Może to brak słońca...
A może emocje związane z poprzednim rokiem, kiedy to w listopadzie moja rodzina zaczęła się rozchodzić w szwach...
A może to po prostu za dużo na głowie ... i wypieranie negatywnych emocji ciągłym uśmiechem na twarzy... może za mało snu...

Kasia, której oddawałam zdjęcia w zeszłym tygodniu, umówiłyśmy się na szybką kawę, zobaczyła mnie i powiedziała "Asia, co się dzieje?"... a no jakoś tak, jadąc 40 minut na spotkanie wylałam morze łez bez powodu.... ciemno, buro, beznadziejnie...
I jeszcze ten kierowca, który mnie strąbił i zajechał drogę...

Kasia, zamiast kawy zaproponowała dużą filiżankę czekolady... i powiedziała "zafunduj sobie jutro na śniadanie sok ze świeżo wyciskanych pomarańczy... zrób sobie domową, gorącą czekoladę, tu masz przepis.... i jeśli możesz, idź na solarium"....
Kasia, dziękuję...
Muszę powtórzyć kurację... bo zadziałało... na kilka dni, ale zadziałało....
A Wy... radzicie sobie z listopadową chandrą?
Nie bez powodu listopad nazywany jest "miesiącem samobójców"....

I aby do wiosny....

 zdjęcie źródło: http://mroofka-kryminalni.bloog.pl/kat,0,page,15,index.html?smoybbtticaid=618275

czwartek, 20 października 2016

Czas i spóźnienia

Osobiście bardzo nie lubię się spóźniać.
Bardzo się staram... robię wszystko by być przed czasem, by mieć ten luksus zapasu, by móc złapać dwa oddechy zanim rozpocznie się spotkanie, wizyta, sesja, konferencja... cokolwiek co jest na określona godzinę.
Wyjeżdżam z domu wcześniej....
Czasem naginam czasoprzestrzeń i jadę jakimiś skrótami by ominąć korki...
Czasami się nie udaje...
Czasami polegam...
Brakuje tych 5 minut bo za długo trwa szukanie miejsca parkingowego... bo akurat ktoś wpadł na pomysł zawracania na podwójnej ciągłej.... bo akurat przede mną wyjechała z budowy koparka... bo pies jeszcze chciał siku... bo dzieci przed wyjściem z domu musiały się pokłócić....

Może dlatego rozumiem bardziej, jeśli ktoś spóźnia się do mnie na sesję 5 minut... czasami 10...
Czasami nie da się przyspieszyć.

I kiedy na sesję mam przewidziane 4 godziny, to te 10 minut naprawdę nie gra aż takiej roli.
Jeśli jednak sesja jest mini...
Wówczas 10 minut jest bardzo dużo.... 20 minut jeszcze więcej...

Obiecuję się nie spóźniać!
Naprawdę obiecuję!
Mówią, że to co dajemy do nas wraca.
Więc ja obiecuję, że zawsze będę przed czasem :)

.... może wróci....



Dziękuję :))))))))
Kocham moich klientów nawet jeśli się spóźniają.... choć jak się nie spóźniają kocham mocniej :)


źródło: https://pl.pinterest.com/pin/24699497936201199/

piątek, 14 października 2016

Czy skończyły się tematy?

Takie pytanie dziś dostałam?
"Czy skończyły Ci się tematy na bloga?" Dziękuję...
Dziękuję, bo to mi pokazało, że ktoś czeka na to co napiszę... że ktoś to w ogóle czyta... że jest ktoś kogo interesuje co w tej mojej głowie siedzi...

Nie, nie skończyły się.
Po prostu brakuje czasu na sen... brakuje czasu na życie... brakuje czasu na mieszkanie.
A tematów jest mnóstwo i pojawiają się codziennie. Powinnam je zapisywać, inaczej uciekają lub są zastępowane przez inne.

Przeprowadziłam się 2 miesiące temu... kiedy dostaję pytanie "jak Ci się mieszka w nowym miejscu?" wpadam w konsternację. Naprawdę nie wiem co powiedzieć. Żyję w takim tempie że nie zdążam pomieszkać. Tak... mam wygodne łóżko... padam na nie tak zmęczona że zasypiam w 2 sekundy... musi być wygodne skoro budzę się z lękiem że zaspałam tuż przed budzikiem. Całkiem fajne biurko, na którym znów za dużo się nagromadziło różnych niepotrzebnych rzeczy...

Ogród jeszcze jest... widzę go przez szybę drzwi tarasowych, jak przechodzę przez salon by zanieść aparat pełen zdjęć, do komputera by je zrzucić przed kolejnym dniem pracy...

Czy jest mi z tym źle?
Nie. Ja jestem przeszczęśliwa.

To życie gdzie się odpoczywa i relaksuje i cieszy swoim miejscem to nie jest moje życie...
Ja lubię życie na szóstym biegu...
Lubię kiedy nie wiem w co włożyć ręce...
Kiedy ktoś mi powie "Pani Joanno, pięknie Pani dziś wygląda".... hmmm... spałam tylko 3 godziny, jest dobrze.
Kiedy usłyszę "Cieszymy się, że zaprosiliśmy Panią do współpracy, ma Pani tyle uroku osobistego i taką miłą aparycję, że aż chce się z Panią pracować"... serce rośnie i właściwie to nie ważne, że jest 14:00 a ja nie jadłam jeszcze śniadania...

Uwielbiam to życie na przyspieszonych obrotach...

Nawet jeśli sobie czasem ponarzekam, że padam ze zmęczenia... Jaro, na Ciebie można liczyć jeśli chodzi o współczucie... niech Cię drzwi ;)

Więc nie gniewam się, jeśli ktoś mnie pogania że nie dostał jeszcze zdjęć. Koniecznie przypominajcie się i ścigajcie mnie, bo czasem jak widzę na poczcie kolejkę z 10 osobami przede mną, po prostu wychodzę ... szkoda czasu na stanie i przebieranie nogami. I mówię, wrócę jutro... i kończy się tak, że dowożę zdjęcia osobiście przy okazji, między jednym zleceniem a drugim... bo jest szybciej niż dotrzeć drugi raz na pocztę i trafić na te pół godziny że nie ma ogona aż do drzwi...

Kocham Moich Klientów. Za cierpliwość i cudowne uśmiechy. I za wiadomości "Piękne te zdjęcia Asiu - dziękujemy". Ja też dziękuję :)


piątek, 30 września 2016

Kołaczące się pomysły

Nie wiem czy każdy fotograf tak ma...
Ja tak mam...
W poprzednim życiu zawodowym tak nie miałam...
Teraz jest tak, że od czasu do czasu wpadają mi pomysły do głowy i nie potrafią wyjść... i siedzą i męczą... i mówią, zrób coś z nami inaczej nie damy Ci żyć...

Chcę Wam powiedzieć o moich pomysłach....
Może spodobają się Wam i pomożecie mi je zrealizować...

Czasu mam jak na lekarstwo, ale to jest silniejsze ode mnie...

Na dziś bardzo chciałabym zrobić kilka sesji zdjęciowych....

ludzie i ich pasje.... motocykle, muzyka, lepienie z gliny, gotowanie, deskorolka, rower.... im bardziej odjechana pasja tym chętniej wejdę w ten projekt

ludzie i ich relacje ... zakochana para, grupa przyjaciół, para przyjaciół, człowiek i jego pies... dziadkowie i wnuczkowie... sesje niepozowane, pokazujące prawdziwe relacje, bliskość... chce iść z Wami na kawę i zakupy, chce lepić z Wami pierniki, chcę wejść z Wami do łóżka.... bardziej niż ja, mój aparat... ale na bank wiecie o co chodzi...

a tak w gratisie...
szukam dziewczyny wysokiej z ciemnymi włosami, dość szczupłej... mam suknię... i do sukni szukam modelki..... tę sesję też widzę oczami mojej wyobraźni....


Jeśli znacie kogoś kto chciałby dostać ode mnie 5 zdjęć z takiej sesji....
Jeśli znacie kogoś kto mieści się w której z kategorii na górze...
Jeśli sami jesteście właśnie tacy....
Jeśli zgodzicie się bym później opublikowała Wasze zdjęcia i pokazywała je i się nimi chwaliła tym samym upubliczniła Wasz wizerunek...
Zapraszam!

Nie wiem ile sesji powstanie...
Nie wiem w jakim czasie zdołam je zrealizować...
Ale jeśli wybiorę to zrobimy.... w czasie dobrym i dla Was i dla mnie...

Pomożecie mi się uwolnić od natrętnych myśli?
I jeszcze jedno.... pomożecie dobić do 5000? Będzie dodatkowy powód do świętowania darmowymi sesjami z pasją :)




 źródło zdjęcia: Pinterest

sobota, 17 września 2016

Źle wychodzę na zdjęciach

Nie lubię siebie na zdjęciach...
Lubicie siebie na zdjęciach?
Jak wiele z nas mówi to, kiedy ktoś z rodziny wyciąga aparat i robi zdjęcia na rodzinnych imprezach...
Każda sesja... prawie każda sesja ... 99% sesji zdjęciowych w pierwszych 10 zdaniach wypowiedzianych po przywitaniu, zawiera stwierdzenie "nie lubię się na zdjęciach".

Dlaczego nie lubimy się na zdjęciach?
Bo wychodzimy grubo...
Bo widzimy wszystkie swoje mankamenty...
Bo robimy głupie miny...
Bo siebie na zdjęciach nie akceptujemy....
Bo...

Pewnie można dopisać jeszcze wiele...

Dlaczego zaczęłam fotografować kobiety? Ponieważ, chciałam pokazywać, że każda z nas ma w sobie piękno, tylko nie potrafi na siebie patrzeć inaczej niż przez pryzmat swoich kompleksów. Patrzę na kobiety przed moim obiektywem i widzę przepiękne oczy, śliczny uśmiech, smukłe nogi (które ktoś kiedyś nazwał grubymi i w naszych głowach te grube siedzą od 20 lat), piękne dłonie, które pewnie też ktoś kiedyś skrytykował... Tyle piękna, o którym zapominamy i którego nie widzimy, bo widzimy to co w nas nieatrakcyjne...

Popatrzcie na siebie inaczej...
Pozwólcie mi pokazać, jak ja Was widzę...
Nie zabierajcie na sesję przyjaciółki, która mówi Wam i podpowiada jak wyglądacie lepiej...
Nie nastawiajcie się, że "i tak się nie uda"..
Myślcie pozytywnie i pozwólcie mi działać...
Wówczas wszystko będzie inaczej a efekt Was zachwyci...
I od tych zdjęć wszystko się zmieni.... bo zmienicie się w swoich głowach... tylko pozwólcie mi działać, to ja tu szefuję nie Wy... to ja mówię jak jest lepiej... nie Wy... to ja tym razem pokażę Wam Was same...

Od teraz będziecie mówiły, to nie ja źle wychodzę na zdjęciach, to wszystko wina tego kto stoi po drugiej stronie obiektywu...